Spowiedź
Życie nic nie nauczyło,
a marzenia "diabli wzięli"
tajemnice swe ukryło,
aby głupcy nic nie mieli.
Zamiast kraść-w jedności siła!
Urzędasem chciał być wiernym
- iskra prawdy w nim się tliła,
jednak graczem był on miernym.
Inni kupowali domy, fury;
-kradli,jak komuna nauczała
tworząc budżetowe dziury,
w czym gorzała pomagała.
Praca w biurze, to nie praca,
rolnik klęskę przepowiada
- gnój i widły to odznacza
dla inności krzyczy zdrada!
Nasz bohater "rył" na roli
w nocy, święta i o świcie,
kto odgadnie jak to boli?
On bogaczem, tak myślicie?
Już i żenić mu zachciało
trzeba szybko żony szukać,
ale panien na wsi mało,
co to dadzą się oszukać.
Panny na wsi już miastowe
z mężem orkę mają w nosie,
a przed ślubem są gotowe
tkliwie niańczyc nawet prosię.
Nasz bohater śluby bierze,
wartką rzeką bimber płynie
- wychowany w prawdy wierze,
taki człowiek w życiu ginie.
Wtenczas pełen jeszcze wiary
w miłość, szczęście inne bzdety,
w literackie wierzył czary
-ideały nie zalety!
Szuka prawdy w wielkim mieście,
o kulturze wielkiej marzy,
myśli szczęście złapie wreszcie,
ale cud żaden nie zdarzy.
Co go czeka nie odgadnie;
-mówi wie,wrak człowieka,
chociaż niby mówi ładnie
"drugie ja" na niego szczeka.
Władysław Turczuk