Zginął kolejny żołnierz...
Matka żołnierza
Dawno,bardzo dawno temu
nikt już tego nie pamięta,
kiedy kij służył biednemu
do obrony i od święta.
Już o kiju zapomniano,
teraz słowo moc ma wielką,
młodym wojny też oddano
- podpalono je iskierką.
Zamiast kija są armaty
- nowej techniki im dolano,
by paliły wrogie chaty
z nimi do boju iść kazano.
Poszedł "młody"na wojaczkę
- w kraju ziemie ucałował,
tak pożegnał starą matkę
wierne serce jej katował.
Nie płacz matko -obiecywał,
to nie potrwa długo
z ciała duszę jej wyrywał,
z oczu łzy płynęły strugą.
W piękny mundur go ubrano,
zdjęcia słał do swego kraju
- robił to, co mu kazano,
nie pojechał on do raju.
Matka gorzkie łzy wylewa
- tak daleko syn wojuje,
czy się dobrze on tam miewa?
a czy zdrowia nie rujnuje?
Pilnie prasę codzień czyta,
listów w swojej skrzynce szuka
z bólem serca ranek wita,
czy śmierć do drzwi nie zapuka.
Wieści wartką rzeką płyną,
a o synu nic nie słychać,
młodzi ludzie cześciej giną
- niepokoje trzeba wdychać.
Biegnie czas- syn nie wraca
- nocne zjawy atakują,
modlitwami czas swój skraca,
a złe wieści z prasy szczują...
Serce szóstym zmysłem bije,
- instynkt prawdę powie,
czy nie zginął, czy syn żyje?
- pierwsza matka o tym dowie.
Serce matki mocno bije
- żołnierz do drzwi puka,
pewnie syn mój już nie żyje
wielka rozpacz ujścia szuka.
Łzy zalały matki oczy,
zasłoniły jej świat cały
- tak upadła już bez mocy,
wszystkie kwiaty z nią płakały.
Wśród czerwonych róż i kłączy
- zobaczyła swego syna,
wojna już ich nie rozłączy
- uśmiechnięta jego mina.
Władysław Turczuk