Ranny pod ścianą wróbelek siedział
- taki malutki, przestraszony
- co go czeka? - nie wiedział,
odnalazł go człowiek zdumiony.
Chciał go zabrać do ptasiej rodziny,
która ze straceńcem się żegnała
- niewesołe były familii miny
głośno nieszczęśnika pouczała.
Zepchnęła niebożę pod mury domu,
by nie rozdeptali go ludzie
siedział tam niepotrzebny nikomu
smutny, nie wiedział jeszcze o cudzie.
Żal się zrobiło człowiekowi wróbelka
- jego wielki smutek go wzruszył
- może to on pod oknem ćwierka?
Na pomoc ptakowi wyruszył.
Wziął delikatnie w swą dłoń malucha
- wróbelek się ufnie przytulił
- człowiek go ratuje i chucha,
wreszcie ptaszka spokojem otulił.
Postawił go wysoko, na dach wyniósł
gdzie go ptasia rodzina odnajdzie
- pożywienie mu też przyniósł
życząc szczęścia małej znajdzie.
Za oknem wróbelek siedzi
przechyla główkę, podskakuje
- czasami wybawcę odwiedzi,
- człowiek sercem to czuje
Turczuk