Smutny los psa,który miał nadzieję. Historia prawdziwa, która wydarzyła się dwa lata temu w czasie mojego pobytu w Las Vegas (USA).
Dwa psy, tulą się do rąk Dotki, błagając o pieszczoty.
Trzyletnia Stormi rasy bokser, o pięknej kasztanowej sierści wytresowana przez właścicielkę rozumie ją doskonale, czując przewagę nad młodszą "koleżanką".
Emi jednoroczniak rasy pittbul, o sierści w kolorze afrykańskiej hieny była przybłędą. Porzucona w parku przez ostatniego właściciela znalazła nowy dom. Litościwa Dotka przygarnęła bezpańskiego psa,dając szansę życia. Głębokie szramy na jej skórze świadczyły, że Emi była szkolona do psich walk.
Och,jak bardzo chciała zostać w tej rodzinie - czuła, że jest kochana. Dotka potrafiła swoje zwierzęta darzyć uczuciem, bez jakichkolwiek wyróżnień, a one odpłacały się jak umiały najlepiej.
Emi i Stormi szybko zostały przyjaciółkami.
Mijały dnie, tygodnie. Dawny właściciel wyrzekł się swego psa, nie interesował się już jego losem. Maskotka nie zdała egzaminu.
Ośrodek opiekuńczy dla bezdomnych psów zaakceptował nowych właścicieli, ostrzegając jednocześnie, że Emi może być niebezpieczna, ze względu na swą kontrowersyjną rasę - no i była szkolona do walki.
Emi starała się zaprzyjażnić z domownikami. Nie cierpiała tylko czterech kotów, też walczących po kociemu o wpływy, demonstracyjnie paradując przed jej nosem z zadartymi wysoko ogonami,beszczelnie prowokowały drakę.
Aż pewnego razu jeden z młodszych kotów musnął ogonem jej czuły nos. Tego było już za wiele. Zaczęły się regularne polowania na koty, czyniąc spustoszenie w mieszkaniu. Obrywała Emi, a koty prowokowały dalej, niechętne nowej lokatorce, która tę wojnę przegrywała chodząc wiecznie z podrapanym nochalem. Stormi nie wtrącała się do wojny przyjaciółki z kotami widząc, że z nimi nie wygra - traktowała je jak powietrze. Dochodziło do tego, że jak Dotka karciła za przewinienia Emi, Stormi stała w kącie ze spuszczoną głową, jakby kara ją dotyczyła....to dopiero przyjaźń.
Przyjaźń rodzi pewne zobowiązania -tak jest i w świecie zwierząt. Psy jadły z jednej miski razem spały, bawiły się, staczały bitwy na niby - prawdziwa sielanka.
Aż nadszedł ten feralny wieczór.
Stormi przyniosła skądś smakowitą kość, ogryzając ją z zapałem, do uczty chciała przyłączyć się Emi, ignorując ostrzegawcze warknięcie przyjaciółki. Nie chciała dzielić się ze znajdą, to ona grała pierwsze skrzypce. Pewna swej siły Emi zaatakowała kalecząc nogi przyjaciółki. Dwa obronnej rasy psy szczepiły się w bezwzględnej, krwawej bitwie.
Z trudem rozdzielone stały ze spuszczonymi głowami. Kara dla Emi była okrutna - powrót do przytułku - czekanie trzy dni na nowego właściciela, a po tym terminie uśpienie. Strach przed groźnym psem zrobił swoje - wielka psia tragedia. Zamknięta w klatce Emi czeka na cud powrotu ukochanej pani, nie rozumie dlaczego tak się stało - ona rasy dla siebie nie wybierała. Tęskni za nią jej przyjaciółka Stormi, nie przyjmuje pożywienia - śpi i płacze, tak po swojemu. Płacze Dotka - smutni wszyscy domownicy. Tylko koty czują się pewniej spacerując demonstracyjnie z zadartymi do góry ogonami, nie niepokojone już przez nikogo.
W Stanach Zjednoczonych rocznie usypianych jest pięć milionów psów - niechcianych, starych, nie spełniających oczekiwań właścicieli, czy też z innych nie zawsze znanych przyczyn.
Ach to psie życie.
Władysław Turczuk