Lawina nazwisk wciąż mnie dopada
płosząc w głowie spokojne myśli
z bujnej przeszłości duszę spowiada,
mnisiej pokory strasząc pokutą.
Dzień życia nie zamknął jeszcze mi powiek,
Bóg po świecie zdarte ciało me nosi,
a ja proch ziemi - inaczej człowiek
wciąż przed siebie z grzechami kluczę.
Biegnę zdyszany,choć nie mam dokąd
- przestałem się żywić ideałami innych,
droga ma krótka, ale końca nie widać!
Za brzemię ziemskie nie szukam winnych.
Dumnie swą głowę noszę wysoko,
niechaj podziwia świat szczęściarza!
Nie pokażę tego,co ukryte głęboko,
mojej tajemnicy; duszy,piekieł,nieba...
Władysław Turczuk