Pod sosnowym wielkim lasem
stary domek stoi
przechodziłem tędy czasem,
choć się każdy boi.
Dziwy tam się często działy,
dym pisał z komina
mamy dzieciom powiadały
- czarownicy wina!
Plotka krąży, że widziano
jak na miotle śmiga,
w czarną suknię przyodzianą
na sabat wyrywa.
Kiedy księżyc srebrem świecił
zwiad wysłany został,
tak najstarszy z nas polecił
- temu nikt nie sprostał.
Komin kopcił szarym dymem
- kocur stał na straży,
dym z komina pisał rymem
pewnie coś wydarzy.
Rano mama wciąż wyzywa
- wstać się nie chce w cale,
tak niekiedy w życiu bywa
pewnie będzie lanie.
A nazajutrz radość w klasie
- lekcji dziś nie będzie,
będą one w innym czasie,
radość, krzyki wszędzie.
Trzeba pomóc starowinie,
ciężko chora leży
pomyślałem o swej winie,
nikt mi nie uwierzy...
Od tej chwili, co dzień rano
drzewo jej znosiłem,
we wsi wkoło już szeptano
- wróżki uczniem byłem.
cdn.
Turczuk