Ambasadorski uśmiech błyszczy na twarzy,
temu, co kieszenie wypchane ma posadami
- wlecze tren sukcesu, o którym każdy marzy,
przystojny - szepcze okolica plotkami.
Był nikim, wyrasta na tęgiego głowacza,
teraz nas karmi i chroni nagą teorią
- biedę klepie sukcesem, kicz roztacza,
odgrywa rolę Don Kichota, glorią otacza.
Swiat śmieje się z donkiszotów, skraca o głowę,
tłum nie kieruje się rozumem sterowany ideałami,
zakotwicza przygnębienie pięknymi przemowami
-czy warto iść przez życie za swymi idolami?
Władysław Turczuk