Zastałem tańce dzikiej przyrody,
która zarosła współczesnym "cudem",
w płomieniach zgliszcz sąsiedzkiej niezgody
zieleń sypała jesiennym brudem.
Serce żebra obijało tkliwie
sprzecznościami licząc czas miniony,
nikt nie chce klaskać już życzliwie,
dawny świat wiedział, że był zdradzony.
Lasy przerosły już wyobraźnię,
pola zniszczyły dawny świat marzeń,
ugory atakują moje jaźnie
pisząc sagę rodzimych wydarzeń.
Dręczą ciągle natrętne pytania
zadawane w złośliwym brzmieniu,
drwina "wieszczów" męczy mnie krakaniem,
przepowiednią i boskim natchnieniem.
Władysław Turczuk