Skradające się moce ciemności szykowały swoje niespodzianki dla naszego bohatera.Spokojny nurt rzeki powoli kierował łódż ku brzegowi.Zniknął las deszczowy, zamieniajac się w rzadko porośnięte kępami palm terytorium.Piaszczysty brzeg sprawiałby nawet przyjemne wrażenie, gdyby nie był zryty setkami nóg dzikich zwierząt gaszących pragnienie wodą wielkiej rzeki.
Niesiona prądami rzeki łódka dobiła do piaszczystego brzegu, przy którym ławice kolorowych, małych rybek barwiły płytką, przybrzeżną wodę artystycznym pigmentem,lśniąc gamą kolorów w blasku zachodzącego słońca.
Mądrala wygromolił się z łodzi nie wiedząc,co ma z sobą zrobić. Po krótkim zastanowieniu się skierował swoje kroki w głąb lądu wydeptaną przez zwierzęta szeroką drogą. Las zmieniał swoje oblicze i barwy przechodząc w niskie, gęste, kolorowo kwitnące krzaki, z których śledziło chłopca dziesiątki par oczu niewidzialnych zwierząt wydając pomruki niezadowolenia z wizyty dziwnego intruza.Nie uszedł daleko,drogę zastąpił mu olbrzymi wilk przyjaźnie machając swym długim ogonem. Patrzył chłopakowi prosto w oczy zachęcając do zawarcia przyjaźni.
Droga zamieniła się w wąska ścieżkę, która zygzakiem biegła w górę pagórkowatego, kamienistego podłoża. Towarzysz podróży Mądrali raz po raz groźnie warczał odpędzając niewidocznych dla chłopca napastników, czających się w gęstych krzakach. Powoli ciemność swym płaszczem przykryła las, gdzie budziło się życie odgłosami walki o przetrwanie.
Chłopak na krok nie odstępował wilka,który zachęcał go do bardziej intensywnego marszu.Olbrzymi księżyc wyjrzał zza drzew ścieląc długie, tajemnicze cienie. To on "wyczarował" drogowskaz, na rozwidleniu ścieżki podświetlany ognistymi owadami... Siłą sugestii nieznanej mu formy przekazu informacji, chłopak mógł wybierać.
-Kto podpowiedał podejmowanie, takiej, a nie innej decyzji?- podejrzewał nadopiekuńczego wilka. W jego świadomości zakiełkowały dwa pomysły: północ - szeroka rzeka, która dzieliła od przeszłości. Południe - tajemnicza nieodgadniona kraina, którą pamiętał po przebudzeniu, gdzie miał nadzieję iż się znajduje. Wybrał kierunek południowy.
Wilk merdał ogonem patrząc mądrymi oczyma na chłopaka - akceptował jego decyzję.
Powoli zarysy krajobrazu przy intensywnym świetle księżyca przyjęły inne formy, zamieniając się w niewysokie skaliste góry porośnięte karłowatymi drzewami.Mądrala żałował swojej niefortunnej decyzji wybierając nieznane, olśniony złudnym rajem po przebudzeniu.
Po uciążliwym dwugodzinnym marszu znaleźli się pod stromą, niewysoką, kamienną skałą. Ledwo widoczna przyklejona do niej kamienna chatka zapraszała w swoje progi. Do uszu chłopaka nie dochodziły już żadne odgłosy jakiejkolwiek formy życia.
-Wpadłem w pułapkę - pomyślał patrząc podejrzliwie na wilka, który rozumiejąc wątpliwości położył się na ziemi zachęcając do podróży w nieznane.
Skierowali się do wykutej w skale dziwnej, porośniętej mchem chatki.
Kiedy znależli się bardzo blisko ściany, oświetlanej jaskrawo srebrnymi nitkami promieni księżyca , wilk uniósł swe potężne cielsko na tylne łapy opierając je całym ciężarem o ścianę, która rozsunęła się wpuszczając do środka niespodziewanych gości. Czy niespodziewanych?
Władysław Turczuk