Finał
Opowiedz, mi mamo swoje dzieje od chwili naszego rozstania przed dziewiętnastu laty? - poprosił Michał.
Olga nie opuściła jeszcze szpitala po niefortunnej, noworocznej przygodzie - czuła się dobrze pod troskliwą opieką syna. Eksluzywnie wyposażony, szpitalny pokój na Manhattanie przy Szóstej Alei przeznaczony dla VIP - ów, był do jej dyspozycji.
Za oknami szpitalnej izolatki, himeryczny, nowojorski wiatr napędzał z nad wód Oceanu Atlantyckiego kłębiaste, szare chmury i jak stado wełniastych owiec zapędzał je w bramy miasta. Z ich wymion zima doiła mleczno - białe płatki śniegu, które cienką czapą przykryły wszelkie niedoskonałości miasta, a jest ich tak wiele. Malutkie, przewoźne "fast fudy" ze słodyczami i lurowatą kawą, z samego rana polowały na zapracowanych klientów, śpieszących do pracy - szczególnie wszechobecnych budowlańców, zaczynających najwcześniej swoje dzieło odnawiania, sypiących się zaniedbanych kamienic.
Olga "zakwaterowana" przez syna na ósmym piętrze manhattańskiego szpitala św. Vincentego, nudziła się niemiłosiernie - redukowała swój czas, siedząc przy oknie i czytając losy ludzkie z zachowań tej wielokolorowej, zróżnicowanej etnicznie społeczności.
Michał przysiadł się do matki, siedzącej przy oknie, obserwującą grupkę Polaków czekających na otwarcie remontowanego budynku.
- To Polacy, to taka jednostronna znajomość - powiedziała, jakby nieobecna Olga.
Mokry śnieg, przestał już padać, a szara rozjeżdżona na ulicach i rozdeptana na chodnikach maź pokryła to tętniąniące życiem, dzień i noc miasto.
- Jak się czujesz? - spytał syn, kładąc rękę na splecione dłonie matki.
- Dobrze - czas wypisać mnie ze szpitala.
- Jeszcze tylko kilka dni, mamo - póki co, wypocznij.
- Pamiętasz jeszcze polskie zimy, Michale?
Nie czekając na odpowiedź, Olga zaczęła swą opowieść.
Jak już wiesz, kraj opuściłam dziewiętnaście lat temu. Zbliżał się koniec roku - święta. Zasypana śniegiem Puszcza Białowieska wdzięczyła się swoją urodą, a szept leśnych strumyków, koił poszarpane struny, moich nerwów. Tęskniłam i bałam sie o twoją przyszłość - synu. Byłeś taki młody - chociaż wiedziałam, że byłeś przygotowany przez dziewiczą puszczę do przetrwania, w najbardziej skrajnych warunkach. Trudno to zrozumieć dla niewtajemniczonych w tą mini subkulturę. Jest dwudziesty pierwszy wiek i wiesz dobrze, że jest masowy odwrót do mądrości starych, sprawdzonych praktyk, ale okraszonych obficie wynalazkami nowoczesności.
- Wiem, przeszedłem przez to wszystko matko, w krajach wschodu i najbardziej postępowych społecznościach świata - powiedział Michał.
-Zima w roku mojego wyjazdu była sroga, zasypała śniegiem drogi, pola, lasy - kontynuowala Olga. Przy pomocy Loży wizjonerów dostałam się do USA.
Dalszą część mojego życiorysu znasz, przecież jesteś dyrektorem tej pożytecznej organizacji. Domyślam się, że przez ostatnie lata mi pomagałeś.
- To prawda.
- Mam parę apartmentów na Manhattanie, zamieszkasz w jednym z nich.
- Bezpiecznie tam?
- To są budynki strzeżone przez całą dobę.
- Twoje rzeczy już na ciebie czekają, w nowym mieszkaniu - mamo.
- Nie jestem sama...
Niewidoczny uśmiech rozświetlił twarz Michała.
- Ten fenomen wie wszystko! - pomyślała.
Olga, zamieszkała wraz z czarnoskórym mężem i dziesięcioletnią córeczką na Manhattanie.
Już nikt nie będzie jej wytykał męża Afroamerykanina , ani szarpał z powodu inności.
Turczuk