Już jesień zamieniła kwiaty w owoce,
wiatr sieje po jeziorze bursztynowe liście
- kraszone deszczem pałacowe noce
koszmarem swoich latarń świecą mgliście.
Dzień jeszcze nie zamknął powiek wszechświata,
w kolorach krwawej czerwieni jesiennego słońca
ku czarnej łabędzicy tęczą wzrok widza ulata,
ona dumnie swą piersią lustro wodne roztrąca.
Tam w głębinach jeziora topielec na nią czeka
gdy noc zapadnie, w pełni eleganta księżyca
ożyje martwe serce pół ryby, pół człowieka,
w legendarnego delfina zamieni go czarownica.
Pobliski ocean utuli delfina w spokoju,
który jest łącznikiem wielkiego kosmosu,
nie będzie zabijał marzeń w krwawym boju
-zniknie zakładnik swego ziemskiego losu.
Tymczasem noc okryła jezioro swą tajemnicą,
smutne będzie dzisiaj to dziwne, wodne wesele,
letni muzykanci już pilnie swych ról nie ćwiczą
- z dawnej świetności pałacyku zostało niewiele.
Chmury życzliwie odsłoniły cząstkę jasnego nieba
-księżyc z trudem zmieścił w nim grube cielsko,
chce być obecny jak chór gwiezdny zaśpiewa
pieśń, która zmieni potwory mocą anielską.
.................................................
Na błękitnym ocenie tańczą delfiny walczyka,
gromadka ich dzieci morskim widzom się kłania
-ta para kocha człowieka!- ale go unika,
chociaż...niektórzy innego będą zdania.
Na jeziorze króluje już biała czarownica
zaczarowana w białoczarnego łabędzia,
swoją urodą, jak czarna matka zachwyca,
teraz ona w pałacyku nocą czas spędza.
Władysław Turczuk