Stary żebrak na akordeonie tęsknie grał
szeptem miłości przywoływał przeszłość,
smutne wspomnienia tylko w sercu miał,
opowieść swą historią mnie urzekła.
Stary żebrak wyśpiwał swój życiorys,
który w każdym życiu pielęgnuje czas,
była wiosna, cudnie kwitły magnolie,
a on grał i śpiewał ostatni już raz.
Stara historia z przed czterdziestu lat,
kiedy był młodym człowiekiem jeszcze
- płakał akordeon, a śpiewał chrypką dziad,
o którym tak chętnie piszą wieszcze.
Wyruszył za chlebem w szeroki świat,
zostawił córeczkę i piękną żonę
- słuchałem, a akordeon zaczął łkać,
do dzisiaj nad opowieścią łzy ronię.
Dziad śpiewał, na akordeonie tęsknie grał,
opowiadał o miłości, tęsknocie, zdradzie,
a jego starczy głos od emocji drżał,
twardy los nie traktował go łaskawie.
Ciężko pracował, kasę żonie słał,
ona listy do męża pisała tęskne,
aby z uczucia energię wiary miał
w głowie nie kwitły myśli grzeszne.
Mijały dnie i noce - pracowite lata,
niespodzianką chciał zaskoczyć żonę,
- wiedział, że inny pocieszał ją chwat
rządził, pił, tańczył i czynił swawole.
Do rodziny wrócił mąż ukochany,
żona rzuciła się w jego ramiona
- wybacz kochany, że jestem niewierna,
choć przez ciebie nie byłam zdradzona.
Mąż na ręce wziął małą córeczkę;
- żegnaj na zawsze niewierna kobieto,
pożegnał ze łzami starą mateczkę,
nie chciał rąk brudzić rodzinną wendetą.
Starzec zakończył już swoje granie,
akordeon i przeszłość zostawił.
Tatusiu!!! - na obiad chodź już kochanie,
- ma miłość, ale serce wciąż krwawi...
Władysław Turczuk