Z tytułem wielki - było ich dużo
karać za Boga chcieli,
częste wojny były ich muzą
w trąby swej chwały dęli.
Żaden miłością do bliźnich nie grzeszył,
podkutym butem rytm życia wybijał,
milionom wędrówkę w zaświaty przyśpieszył,
niesfornych bezwzględnie zabijał.
Za inne myśli, za chęć przetrwania
bo szczęście inaczej mierzyli,
mordował nawet, że nie ta wiara
nie w to co chciał uwierzyli.
Zamki na lodzie swoje buduje,
na rozkaz mordują inni
zamroził serce, nic nie czuje,
krzyczy - to oni winni!
Do nieba śle swoje modlitwy,
próbuje przekupić sumienie,
z Bogiem wysyła na pole bitwy
na chwałę stawia kamienie.
Tak o rękach na ziemi czystych
wichrami czasu trąceni,
czy sędzia sądów wieczystych
patrzenie w przyszłość ich zmieni?
Władysław Turczuk