Lasami pokryte piaszczyste pola,
wszędzie jałowce i suche trawy
kraina uboga i niezbyt urocza,
tu ludzie harują za łyżkę strawy.
Tutaj w gęstwinie okrytni bandyci
przyjaciela swego ciało ukryli
z miejscowym środowiskiem zżyci
bez wyrzutów sumienia sobie żyli.
Sprawiedliwość osądza czyny,
Bóg drąży ludzkie sumienia
tajemnicze odkrywa winy
przez senne widziadła tchnienia.
Płakała ziemia kroplami rosy
słońcem jeszcze łez nie otarła,
niedomyty chłopiec smutny, bosy
śmierć brata mu radość wydarła.
Dziwny sen zwabił do lasu biedaka,
wskazał gdzie brat jest schowany
pod gałęziami wielkiego krzaka
martwy leżał przyjaciel kochany.
Miejscowe duchy odkryły głębiny
nieznane ludzkiej naturze,
trzeba płacić za swoje czyny,
odczuć na własnej skórze.
Mordercy przyznali się do winy
- pewnie takie przeznaczenie
brzemię hańby dźwigały rodziny,
ich życie zabrało więzienie.
Tyrczuk