nie napiszę że wakacje
z grobem marzeń się kojarzą
one zawsze mają rację
bo uczuciem wspomnień darzą
nie chcę plaż już pod palmami
ani fikcji wielkich spędów
gdzie sportowcy swymi grami
uwłaczają boskim trendom
nie chcę już do Amazonii
egzotyka tak kusiła
życie nie jest dla ironii
zmianę marzeń wymusiła.
piramidy co do nieba
niosą złe i dobre wieści
z pustyń nie upieką chleba
chociaż Mojżesz piaski pieści
może egzotyczne kraje
wzruszą moje twarde serce
gdzieś mam wyuzdane raje
które krwawią w wojen męce
przeznaczenie znaczy drogi
wakacyjach snów i marzeń
jak rumaki moje nogi
w świat poniosą dawnych zdarzeń
pożegluję w świat dziecinny
by powitać stare dzieje
przez co stanę się niewinny
uzdrowiony przez nadzieję
pięknie jest na nieboskłonie
tam gdzie ziemia niebo wspiera
i niejedną łzę uronię
przy księżyca jupiterach
zwizytuję swe miłości
zarośnięte pola lasy
zawrę nowe znajomości
to dopiero będą wczasy
po co są mi wykrzykniki
pięknych plaż i miasta brudy
w których sprośni harcownicy
reklamują sens obłudy
poszukuję cienia prawdy
w wielkiej ciszy przeznaczenia
by do końca kochać zawżdy
wierząc w rolę odrodzenia
powędruję na kraj świata
w nierealną błogą ciszę
gdzie natura myśli splata
marzeniami nad nią wiszę
Władysław Turczuk