Lawą pluje gniew kamienia,
rwie wulkanem przęsła mocy!
Buntem topi sens istnienia
- dzień zamienia w koszmar nocy.
Niebo pali ziemskie winy
- dudnią echem "miejskie stoki",
człowiek płaci za swe czyny,
koniec; końca słychać kroki.
Kamień "śpiewa" - ożył wreszcie,
przygrywają boskie surmy
- tańczy piekło w swoim mieście,
postępuje proces wtórny.
Eden wraca w ziemskie progi,
radość niesie - tchnie pokojem,
kłamstwo! - krzyczy człek ubogi
- wie, że szczęście kupi bojem!?...
Władysław Turczuk